matce, że ona i Chad byli kochankami. Uśmiechnęła się. Dla dziewczyny chowanej w mieście w ciasnych murach londyńskiego domu, możliwość przechadzki na wsi jawiła się jako niezwykła przyjemność, zawierająca w sobie nie¬uchwytny i tajemniczy posmak przygody. Chociaż Candover Court był oddalony o niecałe cztery kilometry od wsi i z okien domku pani Stoneham Clemency wyraźnie widziała drzewa Home Wood, droga doń wydawała się wyprawą pełną odkryć. Kwiaty wychylające się zza żywopłotów, jaskółki świergoczące pod dachami, nawet szelest lekko już żółknących liści sprawiły, że zapomniała o kłopotach. Szła więc radośnie i cieszyła się, że jest tu sama i może do woli delektować się pięknem dnia. - Mam nadzieję, że nie ma pan nic przeciwko temu, że - skończyła i uśmiechnęła się dumnie do ojca. - To - Wątpię, czy cokolwiek, co pan ma do powiedzenia, może mnie zainteresować. - Splotła Wiecie pewno, bo mówi się o tym w całym mieście, Ŝe Jonathanowi wstrzyknięto - Nie wiem. Dziewczyna nie pasuje. Jest dużo starsza niż wszystkie ofiary. Inne włosy, oczy... - Pokręcił głową. Clemency miała właśnie wyjść na śniadanie, gdy rozległo się pukanie i weszła Molly. - Nie mam pewności, czy pani matka wyrazi na to zgodę - odparł Jameson, grając na zwłokę. młodszych dzieci z samochodu i poprowadziła je w stronę - Mikey, w tej chwili to zostaw! - Powstrzymał syna, nim - Proszę pani, czy możemy porozmawiać na osobności? - Jesteś zbyt łatwowierny - uśmiechnęła się Oriana. - Taki ostentacyjny pokaz niechęci potrafi niekiedy zdziałać cuda. grzecznym gestem zaprosił ją do środka. - Od dziś ich wychowanie
próbowała jej go odebrać! Nie miała wątpliwości, że doktor lgną, nie mówiąc juŜ o tym, Ŝe ja mam do ciebie pełne zaufanie. pragnienie, poŜądanie, ale ona wiedziała, Ŝe to miłość. Kochała tego męŜczyznę i jeśli
Przebiegł ja nagły, nieopanowany dreszcz. Przymkneła oczy i wszystko jej sie mieszało. Chwilami nie wiedziała, czy sni, czy Eugenia gwałtownym ruchem podniosła głowe znad
pokojówka, która pracowała u nich kilka lat temu, zanim ja - Nie - Marla usiłowała zachowac spokój. To jej dziecko. pamiec.
- Kuzynko, czy twoim zdaniem nie kryje się tu jakiś podstęp? - spytała ostrożnie dziewczyna. O ile dobrze pamiętała, pan Jameson nie był typem człowieka, do którego mogła się zwrócić. Tej nocy Clemency nie spała zbyt dobrze. Jakkolwiek by na to patrzeć, wydarzenia poprzedniego dnia wniosły zamęt w jej i tak już pogmatwane życie. Markiz był z pewnością tym nieznajomym, który ją pocałował, nie miała co do tego najmniejszych wątpliwości. Co gorsza, ten niebezpieczny człowiek omal jej nie rozpoznał. Całe szczęś-cie, że był wtedy w szoku! Ostatnią rzeczą, jakiej pragnęła, to żeby markiz zapamiętał tamten incydent tak samo wyraźnie jak ona. kącikiem ust na wspomnienie pikniku, jaki odbył się przed paroma dniami. Pani Balansowała na krawędzi. Jeden nieopatrzny ruch, Atmosfera między nimi była napięta do granic możliwości Clemency ogarnął nagły strach. Czy to możliwe, by ją uderzył? W końcu ma tak złą reputację, że to całkiem prawdopodobne... Zmusiła się do spokoju. Cokolwiek wy¬prawiał w domach rozpusty w Covent Garden, nie ośmieli się tego powtórzyć w salonie swojej ciotki! - Tak. Bałam się, że mnie odnajdą, jeśli wynajmę powóz. Dlatego rozsądniejsze wydało mi się wybranie czegoś skrom¬niejszego. Wuj mojej pokojówki ma małą firmę przewozową i zgodził się mnie tutaj przywieźć. Poza tym tak wyszło taniej - skończyła rzeczowo. - Nie zostało mi wiele kieszonkowego, a nie chciałam wzbudzać podejrzeń, prosząc mamę o więcej.